wtorek, 28 lutego 2017

Jak dbam o cerę, i jakich dermokosmetyków używam.


Alloha! Dzisiejszy wpis, zostanie poświęcony cerze, a ściślej mówiąc jej pielęgnowaniu, codziennym dbaniu o nią. Cały temat, całą uwagę skupie na swojej twarzy, która niestety należy do dość kapryśnych, dlatego też wymaga opieki dobrej kosmetyczki, jak rówież preparatów, kosmetyków  z profesjonalnej półki, lub tych z apteki.


Typ mojej cery jest na pograniczu cery wrażliwej, naczynkowej, alergicznej, najbardziej przetłuszczajacej się w strefie T, i to właśnie w tej strefie  najwięcej widocznych jest niedoskonałości, wyprysków, i innych zaskórników. Automatycznie zmiana wyglądu skóry, jej pogorszenie, następuję przy złych posiłkach, braku przyjmowania witamin, czy dużej ilości wody. Pierwszym etapem"walki" o piękną cerę, jest udanie się pod skrzydła kosmetyczki, która zadba o to, aby nasza cera była gładka, rozpromieniona- po prostu zdrowa. Zabiegi, które są wykonywane na moją twarz, to nakładanie kwasów (min migdałowy), złuszczanie naskórka (peeling kawitacyjny, mikrodermabrazja), zabiegi przy użyciu witamin, czy różnego rodzaju maseczki (np maseczka z alg, która wycisza, i pięknie koi skórę).



Pierwszą moją czynnością po przebudzeniu, jest  przemycie twarzy tonikiem miceralnym, który nie zawiera alkoholu, po czym twarz spryskuję wodą termalną, a kropelki wody wycieram wacikiem. Produkty, w których w skład wchodzi pianka do mycia twarzy, oraz dwa kremy na dzień, to produkty od firmy Avene. Zawierają one w swoim składzie wodę termalną, i przeznaczone są dla każdego rodzaju skóry. Jeden z kremów na dzień to krem ochronny, przeciwbakteryjny, który regeneruję skórę, drugi zaś to preparat nawilżający, z filtrem ochronnym (wskazany po zabiegach kwasami), chroniący skórę przed róznymi, zewnętrznymi czynnikami. Wszystkie preparaty z firmy Avene, są dość kosztowne, mimo wszyskto, jeśli chcemy zadbać dobrze i profesjonalnie o swoją cerę, polecam kupno jednego z nich,i przetestowanie go na swojej skórze- jako profesjonalny produkt, na pewo nie zaszkodzi, a być może okaże się najlepszym wyborem. 



Dermokosmetyki "Anna Lotan", to z kolei naturalny dermokosmetyk, w którego w skład wchodzą ekstrakty roślinne, olejki, minerały. Są to typowo profesjonalne produkty, do problemowej skóry, których moim faworytem jest krem "Barbados", do skóry naczyniowej,i wrażliwej. Ogranicza on wydzielanie sebum, powstawanie wyprysków, we wspomnianej przeze mnie strefie T. Głowny składnik linii Barbados, czyli wyciąg z aloesu, wspomaga dermatologiczne leczenie, działając nawilżająco, przciewłojotokowo, poprawiając stan naszego naskórka. Krem ten stosuję na noc, jak i na dzień- rewelacyjnie sprawdza się jako baza, pod mój codzienny makijaż, gdyż bardzo fajnie matuję moją skórę.


Po kąpieli, jak i  po przebudzeniu, stosuję tonik-mgiełkę z liści zielonych oliwki, z witaminą C, który daje uczucie świeżości, łagodzi, wzmacnia naskórek, i chroni go przed utratą wody.  

Oprócz wyżej wymienionych dermokosmetyków, preparatów, ostatnio popadłam w zakupowy szał, w sklepie z organiczymi produktami. Na pierwszy ogień poszedł krem i mydło z morza martwego, który rówwnież dodałam do swoich codziennych rutyn, przy dbaniu o cerę. Minerały z morza martwego są rówież strzałem w dziesiątką, gdyż odżywiają skórę, regenerują i chronią przed jej starzeniem. A Ty, jak dbasz o swoją cerę? Jaki kosmetyków, preparatów używasz?


Słodkich snów!




czwartek, 23 lutego 2017

Ready to wear spring-summer '17.

                                       

Today's post will be dedicated to this, as every day we can see in stores, websites, social networks, about upcoming trends this season. Is there something to write about? Yes. In fact, frankly, the reigning luxury (because it is, let me call it), or the possibility of choice is so vast that you can go totally crazy! In recent times, going to the store, I grab my head and scream-olaboga! I'd buy something nice, in my style, but when going to the store and seeing a total mishmash, just go out , saying that today is not my lucky day. I'm a total advocate of everything which is different because from time immemorial I was the same "stream" representative. After all, it takes place in everyone's life a moment that combines flounces, belts, and flowers do not have the wow! a classic minimalism and calls us to himself, and simply seduces. Below are some photos from London's streets, because it is they who create the most fashionable trends of each season!

***
Dzisiejszy wpis będzie poświęcony temu, co na co dzień możemy ujrzeć w sieciówkach, na stronach internetowych, portalach społecznościowych, czyli o nadchodzących trendach tego sezonu. Czy jest o czym pisać? Owszem. W zasadzie, szczerze mówiąc, panujący przepych (bo tak to pozwolę sobie nazwać), czy też możliwość wyboru, jest tak obszerna, że można totalnie zwariować! Ostatnimi czasy, idąc do sklepu, łapię sie za głowę i krzyczę-olaboga! Kupiłabym coś fajnego, ładnego, w moim stylu, ale gdy wchodząc do sklepu, i widząc totalny misz-masz, po prostu z niego wychodzę, stwierdzając, że dziś nie jest mój szcześliwy dzień. Jestem totalnym zwolennikiem wszystkiego, co dzwine, bo od niepamiętnych czasów sama bylam tego "nurtu" przedstawicielem. Mimo wszystko, następuje w życiu każdego z nas taki moment, że łączenie falban, pasków, i kwiatów, nie robi już wow!, a klasyka i minimalizm woła nas do siebie, i zwyczajnie uwodzi. Poniżej kilka zdjęć z londyńskich ulic, bo to właśnie one kreują najmodniejsze trendy, każdego sezonu!










W tym seznie króluję...WSZYSTKO. Wszystkie chwyty dozwolone, a Ty możesz bawić się z kolorami, wzorami, krojami, do upadłego. Mocne kolory, paski, oversizowe rękawy, kwiaty, asymetria, szerokie pasy, oplatające nasze talie, metaliczne kolory, miksy wzorów, odsłonięte ramiona, i inne. Podobają mi się fale i falbany, ale trzeba uważać, gdyż nie wszystko co modne pasuję do naszej sylwetki. Modny trend noszenia stanika na bluzkę, czy koszulę, również nie jest dla każdego rodzaju biustu- panie dobrze obdarzone przez naturę, są w tej komfortowej sytuacji, że nie muszą podkeślać swojego atutu, bo sam się pięknie prezentuje. Dżins, klasyk, o nim pisać nie trzeba-był, jest, i będzie. Tym razem więcej go w towarzystwie haftowanych kwiatow, wzorów, cekin, i innych błyskotek. Mokasyny, klapki, buty z wiązaniami- obszerny wybór butów, zarówno na co dzień, jak i na bardziej eleganckie wyjścia. Pozostaje kwestia spodni (również w secie z marynarką, jako garnitur), które prezentują się w wersji dzwonów, dresów, z wycęciami, 7/8 i 3/4. Ah! No i pamiętajcie o koronce. Modne, koronkowe bluzeczki, z widocznym pod cienką warstwą dzianiny staniczkiem- to również propozycja tegorocznych, jak i ubiegłych sezonów, jak również bardzo kobiece zestawienie.























miłego, spokojnego wieczoru!



wtorek, 21 lutego 2017

Spring is coming!




A few days ago, in air, a wonderful smell of the spring wafted! This spring waft caused that suddenly the smile alone had painted its own portrait on my face, and my head became soaked with new ideas. Even though we have such sunny days little, it constitutes none problems in order at least for a moment to go to the walk, or to the hot coffee, in the select company.
If I was supposed to choose my list February, as well as January while-aways of time, I would choose good music, film, warm bath, tea with lemon, and what most important- time with the beloved. Nothing this way is brightening the time up as presence, and love of the second person.

***

Parę dni temu, w powietrzu, uniósł się wspaniały zapach wiosny! Ten wiosenny powiew sprawił, że nagle uśmiech sam namalował się na mej twarzy, a moja głowa nasiąknęła nowymi pomysłami. Mimo, że takich słonecznych dni mamy niewiele, nie stanowi to żadnego probemu, by choć na chwilę udać się na spacer, albo na gorącą kawę, w doborowym towarzystwie.
Gdybym miała wybrać swoją listę lutowych, jak i styczniowych umilaczy czasu, wybrałabym dobrą muzykę, film, ciepłą kąpiel, herbatę z cytryną, no i co najważniejsze- czas z ukochanym. Nic tak nie umila czasu jak obecność, i miłość drugiej osoby.

W nadchodzącym, letnim sezonie, który jest już na wyciągniecie naszej ręki, możemy odnaleźć miedzy innymi cudowną, pastelową gamę kolorów. Jak zawsze w modzie, wszystkie chwyty dozwolone, także czeka nas spora zabawa wzorami, krojami, kolorami! Asymetria, falbany, kokardy, i inne- dla tych mniej, i bardziej odważnych. Ja na ostatnich zdjęciach (tych zrobionych w wiosennej aurze), miałam na sobie płaszcz marki reserved, o pięknym, słodkim kolorze błękitu. Niestety, do prawdziwej wiosny jeszcze zostało trochę czasu, więc cieplutki golf, jak najbardziej okazał się strzałem w dziesiątkę!






buty: zara/ spodnie:h&m/ paszcz: reserved/ sweter, kolczyki: h&m

Przede mną dziesięć, cudownych dni  wolnych od pracy, przepełnionych słodkim lenistwem!
ah!





sobota, 11 lutego 2017

#look of the February.



Do napisania tego posta startowałam kilkanaście razy- tak, to nie żart. Biorąc pod uwagę, że nie będzie on zbyt obszerny (ani jakiś mega wciągający), mogło mi to zająć może parenaście minut, natomiast, zajęło mi to parę dni! Dość często próbuję znaleźć równowagę, między pracą (tutaj zaczynają się schody), domem, a życiem prywatnym. Niestety, połączenie tych trzech rzeczy w jedną całość, bywa dla mnie czasem sporym wyzwaniem. Brak balansu, snu a końcem końców, brak czasu dla siebie, nie pozwala ci iść dalej, w kierunku swoich pasji i marzeń- kierunek ich spełnienia, pozostaje "constans".
Nadchodząca, wiosenno-letnia moda, przywita nas kwiatowo i kolorowo, czyli zupełnie odwrotnie niż zaprezentowałam to na zdjęciach ponżej! Jeszcze chwilę, chcę pobyć w tych bardziej minimalistycznych klimatach, czerni i bieli. Falbany, kwiaty, hafty, zostawiam na bardziej ciepłe i słoneczne dni, kiedy to wychodząc z domu, nie muszę chować się pod długim płaszczem, otulona od stóp do głów szalem. Minimalizm w wydaniu czarnego płaszcza, długiej, białej koszuli, przełamałam krwisto- czerwonymi butami z wiosennej kolekcji NEXT. Czy są wygodne? Niekoniecznie, ale widząc je na sklepowej półce, od razu zdałam sobie sprawę, że muszę je mieć! Przez moment zastanawiałam się, do czego bedą mi pasować, ale trwało to krótką chwilkę, po czym machnęłam ręką- przecież pasują do wszystkiego! Długi, czarny płaszcz, nie jest jakimś niespotykanym zjawskiem, gdyż uwielbiam tego kroju płaszcze, co zawsze podkreślam, a długi szal zawsze mam pod ręką, zwłaszcza, że pogoda nas nie rozpieszcza. Koszula, którą miałam na sobie, jest dość ciekawego kroju- i tu trzeba uwierzyć mi na słowo, gdyż w tą okrutną pogodę, zdjęcie z siebie płaszcza, graniczy z cudem, dlatego postanowiłam jeszcze raz zaprezentować ją na kolejnych zdjęciach ( mam nadzieję, że już w milszym, wiosennym klimacie). 







koszula: Zara/ buty: NEXT/ płaszcz: H&M/ szal: Zara/ torebka: Zara



no to cześć!